Informacje > Gdzie diabeł nie może...

Gdzie diabeł nie może...

Austria, Hintertux Natur Eispalast - udostępniona do zwiedzania sieć biegnących przez lodowiec korytarzy, studni, jaskiń, a nawet strumieni.
Odkryta w 2007 roku przez  Romana Erlersa, który podczas wędrówki po lodowcu zauważył u stóp jednej ze ścian lodu wąską na ledwie 10 cm szczelinę. Gdy zajrzał do środka, zdumiała go panująca tam niebywała ciemność. Przy pomocy czekana powiększył otwór i jego oczom ukazała się całka spora jaskinia. Przełamując strach, wszedł kilka kroków w głąb, a po tym co zobaczył zawiadomił naukowców.

Kiedy Krzysztof Gajewski postanowił zorganizować właśnie tam Lodową Milę nie mogło tam zabraknąć naszych pływających diabełków. 
Aldona Skowrońska i Michał Manterys to już weterani zimowego pływania. Na zawodach zazwyczaj nie startują na dystansach krótszych niż 1000m, obydwoje mają już na koncie Lodową Milę.
Oczywistym było, że "zrobienie"  kilometra w lodowcu w temperaturze wody -0.03°C będzie trudnym doświadczeniem. Ale żadne z nich się nie spodziewało, że na wysokości 3200m zaden wdech nie przyniesie oczekiwanej ulgi i nie dostarczy tyle tlenu, ile potrzeba. Oboje zgodnie twierdzą, że w takich warunkach ciało szybko zaczęło odmawiać posłuszeństwa i uparcie domagało się  zakończenia tej udręki.
Każdy z pływaków musiał mieć swojego anioła stróża, dlatego nasze diabełki postanowiły wspierać siebie nawzajem. 
Zgodnie z planem Tygrys popłynął jako pierwszy. Walcząc z ciemnością, bólem, dezorientacją jako jedyny z 4 osób, które planowały przepłynąć 1000m, spędził w wodzie ponad 27minut, ale ukończył na 900m. 
Z całej ekipy na km cel zrealizowała jedynie Dona! Wyglądała jak ryba w wodzie, jakby ten ból i udręka sprawiały jej przyjemność.
Dona oczywiście ciągle powtarza, że nie lubi zimnej wody! Osiągnięty w 24min cel jednak nie dał jej satysfakcji - po wyjściu marudziła  że trzeba było płynąć więcej! 
A tutaj kilka słów od nich samych: 
Dona: 
" jestem mega zadowolona, kawał porządnego treningu. Skupiłam się na technice i podziwianiu podwodnych widoków... I w ogóle za dużo myślenia jak na 24minuty 
Najtrudniejsze warunki w życiu, biorąc pod uwagę, że trzeba było zachować świadomość i siły na dojście do siebie w lodowcu o temp 0°C"
Tygrys:
Dona wyglądała jakby pływała w końcu w upragnionej temperaturze. Jak można w tej wodzie uśmiechać się, kiedy wszystko zamarza? Nie ma czucia, dłonie aż krzyczą, że zaraz pękną od opuchlizny, a Dona pokochałą tą wodę od pierwszej chwili, kiedy do niej WSKOCZYŁA!!!  
Mnie ta woda lekko oszukała. Kiedy testowo sprawdzałem dłonią jak ją czuć, to wydawała się bardzo przyjemna. Jakże łatwo się nabrałem. Kiedy do niej wszedłem czułem się jak zawsze w chłodniejszej wodzie.. Zawsze jest reakcja: "o fak... o fak... o fak ..." ale to "o fak" nie zniknęło, tylko było coraz gorzej. 
Ponieważ miałem przyciemniane okularki gubiłem się i nie mogłem złapać prostego toru i trzymać strony gdzie jest głębiej aby nie uderzać o lód. 
Bardzo dużo traciłem na nawrotach, kompletnie się pogubiłem, nie dawałem rady odbić się od oblodzonej deseczki, a kiedy chciałem uspokoić oddech na żabce, to niestety było jeszcze gorzej. Wytrzymałem 27min, a skutki tego czuję do dziś i chyba będę czuł do paru miesięcy,  ale już chce tam wracać i pokonać swoje osiągnięcie." 
Przesyłamy GRATULACJE dla naszych wariatów Dony - Ice Queen, i Mantiego - Lodowego Tygrysa.
Pomysłodawcą i organizatorem był wspomniany już Krzysztof Gajewski wraz z żoną Anną. 
Jesteśmy dumni, wdzięczni i szczęśliwi, że wzięliście naszych pływaków do zespołu elity! 
Serdeczne podziękowania przesyłamy również medykowi Michał Starosolski za opiekę nad naszymi wariatami, Prezesowi IISA - Poland Daniel Pałosz za pieczę nad całym wydarzeniem, ekipie, która robiła zdjęcia i filmy i wszystkim innym, których nie wymieniliśmy, a byli zaangażowani w wyprawę do Natur Eispalast! 
Należy wspomnieć o naszym trenerze, który przygotowuje sekcję pływacką naszego klubu - Przemysław Stelmach! Dzięki wielkie Brachu za to jak nas szkolisz! Sukcesy już widać!